dziś wpis na życzenie, ponieważ jedna z Was zasugerowała post o szczotce wiosłowej z rossmanna. doszłyśmy z Moniką do wniosku, że w takim układzie zrobimy recenzję, która uwzględni dwie szczotki z rosmanna, for your beauty ;3
w 'porządniejsze' szczotki zaopatrzyłam się niespełna parę miesięcy temu. dotychczas rozczesywałam włosy czym popadło i co aktualnie znajdowało się pod ręką - czy to grzebień, czy po prostu jakaś szczotka z auchan, mało wymyślna. swojego czasu zakupiłam nawet TT, ale po paru przeczesaniach wierzchniej warstwy włosów, ponieważ porządnym czesaniem tego nazwać nie mogę ;3, stwierdziłam, że ten rodzaj szczotki jest co najwyżej do głaskania i to w dodatku niekoniecznie po włosach. poza tym czułam, że jest jakaś niedelikatna i miałam wrażenie, że bardzo szarpie mi włosy, dodatkowo ich kompletnie nie rozczesując. nie zasłużyła sobie nawet na przeczesywanie włosów w trakcie olejowania. długo leżała zapomniana, ostatecznie trafiła w ręce Moniki.
szukałam dalej. wspomniałam wtenczas wakacje w grecji u siostry, kiedy pożyczałam od niej notorycznie 'zwykłej' szczotki, ale właśnie takiej 'rozłożystej', wiosłowej. pamiętam, że genialnie rozczesywała mi włosy i nie musiałam się specjalnie przy tej niewątpliwej przyjemności namachać. postanowiłam szukać czegoś na 'ten kształt' a idealnie by było jakby wkradło się w nią trochę włosia dzika i... znalazłam. w rossmannie. cena 29,99 zł. sekunda namysłu, ocena ryzyka względem kolejnej tego dnia 'grabieży' własnego portfela i... kupiona ;3
ah, ta szczotka była (i jest!) spełnieniem moich włosowych marzeń (oczywiście tych dotyczących akcesoriów).
po takim czasie, w dodatku codziennego użytkowania, śmiało mogę ją polecić. zwykle rozczesuję nią włosy po umyciu (notabene, tylko wtedy je rozczesuję, włosy myję codziennie), które już niemalże są suche, ale czuć nań minimalną wilgoć - w takim stanie rozczesują się bajecznie łatwo. szczotka radzi sobie z rozczesaniem włosów przed hennowaniem/indygowaniem, kiedy 2-3 razy umyję szamponem z sls'ami, co uważam za dużą zaletę, ponieważ z żadną inną szczotką nie odważyłabym się tak eksperymentować.
nie urywa włosów, nie niszczy końcówek, nie ciągnie, nie wyrywa. w połączeniu z kropelkami (ja używam do zabezpieczenia 3-4) oleju, roztartymi w dłoniach i rozprowadzonych na włosach gładko po nich sunie i na dodatek ślicznie je wygładza i 'nabłyszcza'.
...i recenzja szczotki Moniki ;3:
Po tym, jak Tangle Teezer zmasakrował mi końcówki poszukiwałam nowej szczotki do włosów. Oczywiście nie zrezygnowałam z TT całkowicie. Ciągle go używam, jednak już tylko do określonego celu. Rozczesuje nim włosy po myciu, kiedy są wilgotne. Czasem przeczeszę nim grzywkę w ciągu dnia i na tym jego rola się kończy.
Do rozczesywania na mokro nie ma dla mnie innego urządzenia, bo tak to chyba można nazwać, które sprawniej i bez szarpania poradzi sobie z rozplątaniem kosmyków.
Odkąd ograniczyłam używanie TT i kupiłam szczotkę z Rossmanna moje końcówki, jak i całe włosy są w lepszym stanie.
Słowo wyjaśnienia, dlaczego nie kupiłam 'szczotki z dzika', która również jest dość łatwo dostępna w tym sklepie. Naczytałam się o niej dużo dobrych rzeczy, ale często spotykaną wadą było to, że puszy włosy. Tego chciałam uniknąć.
Skusiłam się na szczotkę drewnianą z włosiem, która kosztowała 25,99 zł.
Nie jest ona w 100 procentach z włosia dzika. Między włosiem znajdują się plastikowe igiełki zakończone okrągłą kuleczką. Dzięki temu szczotka dobrze rozczesuje włosy, nie puszy ich ani trochę. Ponad to dobrze wygładza. Włosy nie plączą się, a szczotka ich nie ciągnie i nie wyrywa.
Używam jej tylko i wyłącznie na suchych włosach i tak sprawdza się świetnie.
Jedynym problemem jest czyszczenie jej, ponieważ gęsto osadzone włoski trudno doczyścić. Lubi się na nich szybko zbierać kurz i inne zanieczyszczenia.
Regularne mycie to podstawa.
w 'porządniejsze' szczotki zaopatrzyłam się niespełna parę miesięcy temu. dotychczas rozczesywałam włosy czym popadło i co aktualnie znajdowało się pod ręką - czy to grzebień, czy po prostu jakaś szczotka z auchan, mało wymyślna. swojego czasu zakupiłam nawet TT, ale po paru przeczesaniach wierzchniej warstwy włosów, ponieważ porządnym czesaniem tego nazwać nie mogę ;3, stwierdziłam, że ten rodzaj szczotki jest co najwyżej do głaskania i to w dodatku niekoniecznie po włosach. poza tym czułam, że jest jakaś niedelikatna i miałam wrażenie, że bardzo szarpie mi włosy, dodatkowo ich kompletnie nie rozczesując. nie zasłużyła sobie nawet na przeczesywanie włosów w trakcie olejowania. długo leżała zapomniana, ostatecznie trafiła w ręce Moniki.
szukałam dalej. wspomniałam wtenczas wakacje w grecji u siostry, kiedy pożyczałam od niej notorycznie 'zwykłej' szczotki, ale właśnie takiej 'rozłożystej', wiosłowej. pamiętam, że genialnie rozczesywała mi włosy i nie musiałam się specjalnie przy tej niewątpliwej przyjemności namachać. postanowiłam szukać czegoś na 'ten kształt' a idealnie by było jakby wkradło się w nią trochę włosia dzika i... znalazłam. w rossmannie. cena 29,99 zł. sekunda namysłu, ocena ryzyka względem kolejnej tego dnia 'grabieży' własnego portfela i... kupiona ;3
ah, ta szczotka była (i jest!) spełnieniem moich włosowych marzeń (oczywiście tych dotyczących akcesoriów).
po takim czasie, w dodatku codziennego użytkowania, śmiało mogę ją polecić. zwykle rozczesuję nią włosy po umyciu (notabene, tylko wtedy je rozczesuję, włosy myję codziennie), które już niemalże są suche, ale czuć nań minimalną wilgoć - w takim stanie rozczesują się bajecznie łatwo. szczotka radzi sobie z rozczesaniem włosów przed hennowaniem/indygowaniem, kiedy 2-3 razy umyję szamponem z sls'ami, co uważam za dużą zaletę, ponieważ z żadną inną szczotką nie odważyłabym się tak eksperymentować.
nie urywa włosów, nie niszczy końcówek, nie ciągnie, nie wyrywa. w połączeniu z kropelkami (ja używam do zabezpieczenia 3-4) oleju, roztartymi w dłoniach i rozprowadzonych na włosach gładko po nich sunie i na dodatek ślicznie je wygładza i 'nabłyszcza'.
...i recenzja szczotki Moniki ;3:
Po tym, jak Tangle Teezer zmasakrował mi końcówki poszukiwałam nowej szczotki do włosów. Oczywiście nie zrezygnowałam z TT całkowicie. Ciągle go używam, jednak już tylko do określonego celu. Rozczesuje nim włosy po myciu, kiedy są wilgotne. Czasem przeczeszę nim grzywkę w ciągu dnia i na tym jego rola się kończy.
Do rozczesywania na mokro nie ma dla mnie innego urządzenia, bo tak to chyba można nazwać, które sprawniej i bez szarpania poradzi sobie z rozplątaniem kosmyków.
Odkąd ograniczyłam używanie TT i kupiłam szczotkę z Rossmanna moje końcówki, jak i całe włosy są w lepszym stanie.
Słowo wyjaśnienia, dlaczego nie kupiłam 'szczotki z dzika', która również jest dość łatwo dostępna w tym sklepie. Naczytałam się o niej dużo dobrych rzeczy, ale często spotykaną wadą było to, że puszy włosy. Tego chciałam uniknąć.
Skusiłam się na szczotkę drewnianą z włosiem, która kosztowała 25,99 zł.
Nie jest ona w 100 procentach z włosia dzika. Między włosiem znajdują się plastikowe igiełki zakończone okrągłą kuleczką. Dzięki temu szczotka dobrze rozczesuje włosy, nie puszy ich ani trochę. Ponad to dobrze wygładza. Włosy nie plączą się, a szczotka ich nie ciągnie i nie wyrywa.
Używam jej tylko i wyłącznie na suchych włosach i tak sprawdza się świetnie.
Jedynym problemem jest czyszczenie jej, ponieważ gęsto osadzone włoski trudno doczyścić. Lubi się na nich szybko zbierać kurz i inne zanieczyszczenia.
Regularne mycie to podstawa.
