Nie dokładnie rok, ponieważ równe 11 miesięcy ;d Ale przeglądałam dziś zdjęcia na komputerze i tak pomyślałam, że może warto zrobić takiego posta i pokazać jak zmieniły się moje włosy w tym czasie.
![]()
Na pewno zmienił się kolor. Przed pierwszym nałożeniem henny miałam bardzo jasno rude włosy, niektórzy mówili, że to już blond.
Co mnie skłoniło do henny? Ola i jej efekty na włosach, to jakie stały się piękne wraz z porzuceniem farb chemicznych. Od dawna farbowałam włosy na rudo, więc nie obawiałam się, że kolor mi się znudzi i będzie problem z pozbyciem się tego.
Natomiast wiedziałam, że będzie problem z odrostem, ponieważ naturalnie mam ciemny brąz. Pierwsze nałożenie henny potwierdziło moje obawy, odrost został właściwie nieruszony.
Postanowiłam, że odrost będę regularnie rozjaśniać, kombinowałam z różnymi farbami by uzyskać jak najlepszy efekt. Stanęło na Olii od Garniera 7.44 i jestem jej wierna od kilku miesięcy.
Kolejnym problemem był kolor. Po dwóch hennowaniach włosy stawały się coraz ciemniejsze i w głowie już rodziła mi się wizja, jak zamiast ognistej rudości kończę z mahoniem. Bardzo tego nie chciałam, więc przed trzecim nałożeniem henny, farba chemiczna (wtedy był to Allwaves) poszła na całość by je rozjaśnić. I tak robiłam przez dwa kolejne farbowania, aż włosy osiągnęły zadowalający mnie kolor. Oczywiście hennę również nakładałam, ale kombinowałam z dodatkami, metodami, by kolor wychodził jaśniej i nie ciemniał.
Ostatecznie padło na mieszankę z rumianku i miodu, bez dodatku cytryn, bez odstawiania. Nakładam świeżo wymieszaną hennę na dwie, trzy godziny, zależy ile mam czasu i jak się z nią czuję ; d
Ważne jest również to, że zaraz po spłukaniu henny wodą, myję włosy szamponem, którego używam na co dzień. Czasem nałożę odżywkę, czasem nie.
Dzięki temu moje włosy mają taki kolor jaki chcę, nie zauważam również by ciemniały.
Po roku hennowania włosów na pewno mogę powiedzieć, że odstawienie farb chemicznych przyniosło same plusy. Przede wszystkim kiedy farbowałam systematycznie chemią podcinałam włosy właściwie na okrągło, wolniej też rosły, nie mogłam ich zapuścić. Szło to bardzo opornie, miały właściwie ciągle podobną długość.
W ciągu tego roku włosy urosły mi bardzo dużo. Gdybym ich tak często nie podcinała na pewno już byłyby do talii, co kiedyś byłoby nieosiągalne.
Ponadto powoli pozbywam się końcówek, które pamiętają bardzo dużo złego, dzięki czemu w 70% moje włosy są zupełnie zdrowe. Te, które rosną i są tylko jednokrotnie rozjaśniane farbą i regularnie hennowane mają niską porowatość.
Kolor po hennie w ogóle mi się nie wypłukuje. Oczywiście zaraz po nałożeniu przez kilka pierwszych myć blask jest mocniejszy i kolor bardziej intensywny, jednak potem przez cały czas wygląda tak samo. Kiedy farbowałam chemicznie właściwie po każdym myciu miałam inny kolor, aż po 6 tygodniach był prawie blond.
Farba wypłukiwała się również nierówno i pasemka przy twarzy czy końcówki były jaśniejsze (tam, gdzie były bardziej zniszczone). Henna wypłukała się tylko nieznacznie z tych części po pierwszym nałożeniu, potem kolor utrwalił się i jest równy na całej długości.
Nie zauważyłam pogrubienia włosa czy tego typu historii. Pewnie dlatego, że henna ma kontakt z włosami tylko 2, 3 godziny, nie ma czasu by połączyć się z keratyną.
Plusem jest również bardziej naturalny wygląd włosów po hennie, kolor w żadnym wypadku nie jest sztuczny, wygląda jak naturalnie rudy.
Warto też wspomnieć, że w mojej opinii słońce nie ma wpływu na kolor, włosy nie jaśnieją. W przypadku farb chemicznych kolor blaknął i płowiał, stając się coraz jaśniejszym.
Zostawiam Was ze świeżym, wieczornym postem a tymczasem idę z komputerem do mamy, ponieważ zachciało jej się wieczorową porą oglądać sofy a trafiłam chyba na zadowalający ją asortymentem sklep internetowy ;d


Co mnie skłoniło do henny? Ola i jej efekty na włosach, to jakie stały się piękne wraz z porzuceniem farb chemicznych. Od dawna farbowałam włosy na rudo, więc nie obawiałam się, że kolor mi się znudzi i będzie problem z pozbyciem się tego.
Natomiast wiedziałam, że będzie problem z odrostem, ponieważ naturalnie mam ciemny brąz. Pierwsze nałożenie henny potwierdziło moje obawy, odrost został właściwie nieruszony.
Postanowiłam, że odrost będę regularnie rozjaśniać, kombinowałam z różnymi farbami by uzyskać jak najlepszy efekt. Stanęło na Olii od Garniera 7.44 i jestem jej wierna od kilku miesięcy.
Kolejnym problemem był kolor. Po dwóch hennowaniach włosy stawały się coraz ciemniejsze i w głowie już rodziła mi się wizja, jak zamiast ognistej rudości kończę z mahoniem. Bardzo tego nie chciałam, więc przed trzecim nałożeniem henny, farba chemiczna (wtedy był to Allwaves) poszła na całość by je rozjaśnić. I tak robiłam przez dwa kolejne farbowania, aż włosy osiągnęły zadowalający mnie kolor. Oczywiście hennę również nakładałam, ale kombinowałam z dodatkami, metodami, by kolor wychodził jaśniej i nie ciemniał.
Ostatecznie padło na mieszankę z rumianku i miodu, bez dodatku cytryn, bez odstawiania. Nakładam świeżo wymieszaną hennę na dwie, trzy godziny, zależy ile mam czasu i jak się z nią czuję ; d
Ważne jest również to, że zaraz po spłukaniu henny wodą, myję włosy szamponem, którego używam na co dzień. Czasem nałożę odżywkę, czasem nie.
Dzięki temu moje włosy mają taki kolor jaki chcę, nie zauważam również by ciemniały.
Po roku hennowania włosów na pewno mogę powiedzieć, że odstawienie farb chemicznych przyniosło same plusy. Przede wszystkim kiedy farbowałam systematycznie chemią podcinałam włosy właściwie na okrągło, wolniej też rosły, nie mogłam ich zapuścić. Szło to bardzo opornie, miały właściwie ciągle podobną długość.
W ciągu tego roku włosy urosły mi bardzo dużo. Gdybym ich tak często nie podcinała na pewno już byłyby do talii, co kiedyś byłoby nieosiągalne.
Ponadto powoli pozbywam się końcówek, które pamiętają bardzo dużo złego, dzięki czemu w 70% moje włosy są zupełnie zdrowe. Te, które rosną i są tylko jednokrotnie rozjaśniane farbą i regularnie hennowane mają niską porowatość.
Kolor po hennie w ogóle mi się nie wypłukuje. Oczywiście zaraz po nałożeniu przez kilka pierwszych myć blask jest mocniejszy i kolor bardziej intensywny, jednak potem przez cały czas wygląda tak samo. Kiedy farbowałam chemicznie właściwie po każdym myciu miałam inny kolor, aż po 6 tygodniach był prawie blond.
Farba wypłukiwała się również nierówno i pasemka przy twarzy czy końcówki były jaśniejsze (tam, gdzie były bardziej zniszczone). Henna wypłukała się tylko nieznacznie z tych części po pierwszym nałożeniu, potem kolor utrwalił się i jest równy na całej długości.
Nie zauważyłam pogrubienia włosa czy tego typu historii. Pewnie dlatego, że henna ma kontakt z włosami tylko 2, 3 godziny, nie ma czasu by połączyć się z keratyną.
Plusem jest również bardziej naturalny wygląd włosów po hennie, kolor w żadnym wypadku nie jest sztuczny, wygląda jak naturalnie rudy.
Warto też wspomnieć, że w mojej opinii słońce nie ma wpływu na kolor, włosy nie jaśnieją. W przypadku farb chemicznych kolor blaknął i płowiał, stając się coraz jaśniejszym.
Zostawiam Was ze świeżym, wieczornym postem a tymczasem idę z komputerem do mamy, ponieważ zachciało jej się wieczorową porą oglądać sofy a trafiłam chyba na zadowalający ją asortymentem sklep internetowy ;d