Kolejny produkt nowej marki Ecolab, której urokowi niewątpliwie uległyśmy z Olą. Niestety, nie wszystkie nasze wybory okazały się dobre i tak też jest z dzisiejszym bohaterem.
Mydła do mycia rosyjskich marek uwielbiamy, chętnie testujemy nowe. Posta zaczęłam 'tworzyć' już wczoraj, ale te upały mnie wykańczają... a! i staram sobie jakoś 'zaprojektować' pralnię, ponieważ mój brat wyniósł z niej wszystkie swoje sprzęty, a mnie przydałoby się coś metalowego do trzymania różnych rzeczy, stąd przeglądam różne strony z metalowymi rzeczami (http://erabox.pl/), typu szafy, szafki itp ;3
To mydło skusiło nas jak zwykle składem oraz złotą konsystencją. Taka mała słabość do wszystkiego co się świeci ;d
Zapakowane jest w plastikowe opakowanie o pojemności aż 450 ml. Konsystencja jest zupełnie inna niż mydła cedrowego czy miodowego, które były gęste i ciągnące. To mydło jest rzadsze, bardziej płynne. Przypomina płynny miód, również z koloru. Zatopione są w nim jednak lśniące, małe 'drobinki złota', które tak nas uwiodły.
Zapach również lekko miodowy - mocny aromat wosku pszczelego pomieszany z czymś orientalnym. Jest ciężki, wydaje się intensywny, ale nie pozostaje ani na włosach ani skórze po użyciu.
Nie będę owijać w bawełnę - mydło nie sprawdziło się u żadnej z nas.
Początkowo próbowałyśmy myć nim włosy - Nie zmywa w ogóle oleju. Kiedy chcemy umyć nienaolejowane włosy stają się one obciążone, jakby tłuste, przyklapnięte, matowe i bez życia. Nie pomaga żadna maska czy odżywka nałożona po umyciu.
Do twarzy nie używałam go, ponieważ mam do tego celu inne kosmetyki. Jedyną funkcję, jaką spełnia jest użycie pod prysznicem. Mydło w kontakcie z wodą pieni się przyzwoicie, daje miękką, przyjemną pianę, która łatwo się rozprowadza po całym ciele. Początkowo myślałam, że ciało będzie po nim bardziej nawilżone, ale niestety, po spłukaniu skóra nie zaskoczyła mnie spektakularną gładkością czy odżywieniem. Nie jest wysuszona i pozostaje całkiem przyjemna w dotyku. Taki sam skutek pozostaje po użyciu wielu innych żeli drogeryjnych.
Zużywam go do kąpieli oraz podczas masażu rękawicą kessą.
Niestety, za prawie 30 zł, bo zapłaciłyśmy za nie 28 zł, spodziewałam się czegoś lepszego.
Na plus tylko wydajność, choć i tak gorsza niż mydła cedrowego, które jak na razie pozostaje niekwestionowanym ulubieńcem.
Skład: sorbitol, masło kakaowe, olej jojoba, olej arganowy, masło shea, olej babassu.
Mydła do mycia rosyjskich marek uwielbiamy, chętnie testujemy nowe. Posta zaczęłam 'tworzyć' już wczoraj, ale te upały mnie wykańczają... a! i staram sobie jakoś 'zaprojektować' pralnię, ponieważ mój brat wyniósł z niej wszystkie swoje sprzęty, a mnie przydałoby się coś metalowego do trzymania różnych rzeczy, stąd przeglądam różne strony z metalowymi rzeczami (http://erabox.pl/), typu szafy, szafki itp ;3
To mydło skusiło nas jak zwykle składem oraz złotą konsystencją. Taka mała słabość do wszystkiego co się świeci ;d
Zapakowane jest w plastikowe opakowanie o pojemności aż 450 ml. Konsystencja jest zupełnie inna niż mydła cedrowego czy miodowego, które były gęste i ciągnące. To mydło jest rzadsze, bardziej płynne. Przypomina płynny miód, również z koloru. Zatopione są w nim jednak lśniące, małe 'drobinki złota', które tak nas uwiodły.
Zapach również lekko miodowy - mocny aromat wosku pszczelego pomieszany z czymś orientalnym. Jest ciężki, wydaje się intensywny, ale nie pozostaje ani na włosach ani skórze po użyciu.
Nie będę owijać w bawełnę - mydło nie sprawdziło się u żadnej z nas.
Początkowo próbowałyśmy myć nim włosy - Nie zmywa w ogóle oleju. Kiedy chcemy umyć nienaolejowane włosy stają się one obciążone, jakby tłuste, przyklapnięte, matowe i bez życia. Nie pomaga żadna maska czy odżywka nałożona po umyciu.
Do twarzy nie używałam go, ponieważ mam do tego celu inne kosmetyki. Jedyną funkcję, jaką spełnia jest użycie pod prysznicem. Mydło w kontakcie z wodą pieni się przyzwoicie, daje miękką, przyjemną pianę, która łatwo się rozprowadza po całym ciele. Początkowo myślałam, że ciało będzie po nim bardziej nawilżone, ale niestety, po spłukaniu skóra nie zaskoczyła mnie spektakularną gładkością czy odżywieniem. Nie jest wysuszona i pozostaje całkiem przyjemna w dotyku. Taki sam skutek pozostaje po użyciu wielu innych żeli drogeryjnych.
Zużywam go do kąpieli oraz podczas masażu rękawicą kessą.
Niestety, za prawie 30 zł, bo zapłaciłyśmy za nie 28 zł, spodziewałam się czegoś lepszego.
Na plus tylko wydajność, choć i tak gorsza niż mydła cedrowego, które jak na razie pozostaje niekwestionowanym ulubieńcem.
Skład: sorbitol, masło kakaowe, olej jojoba, olej arganowy, masło shea, olej babassu.