Odżywki tej firmy pojawiły się w sprzedaży jakiś czas temu. Można powiedzieć, że jest to pewnego rodzaju nowość. Marka ta od zawsze kojarzy mi się z produkcją szarego mydła, którym myłam świeże tatuaże ; d
Potem w sklepach zaczęłam zauważać żele pod prysznic, do higieny intymnej, szampony do włosów, aż w końcu odżywki. Wybierać można spośród trzech rodzajów. U mnie w sklepie była tylko ta, o której dziś słów kilka.
Cena to około 10 zł za 200 ml, czyli dość standardowo jak na taki kosmetyk.
Odżywka jest hipoalergiczna - przeznaczona dla osób z problemami alergicznymi, z wrażliwą skórą głowy oraz dla włosów suchych, skłonnych do 'puszenia'.
Opakowanie to plastikowa, miękka tuba, z której łatwo wydobywać produkt do samego końca. Zapach jest całkiem przyjemny, aczkolwiek chemiczny i zbyt męczący przy codziennym używaniu. ponieważ długo utrzymywał się na moich włosach. Przypomina coś słodkiego, landrynkowego, wyczuwalna jest lekko owocowa nuta. Mnie od tego aromatu powąchanego prosto z butelki kręci w nosie i kicham ;c
Konsystencja odżywki również nie przypadła mi do gustu. Jest zbyt lejąca, momentalnie znika na włosach, sprawia, że trzeba nałożyć jej większą ilość. Poza tym ma dziwną właściwość- w kontakcie z włosami robi się jeszcze bardziej wodnista i duża ilość produktu prosto z włosów ląduje w wannie albo, co gorsza, na podłodze.
Po tylu zarzutach chciałoby się napisać coś pozytywnego, ale niestety może w innej recenzji ;d
Działanie również pozostawia wiele do życzenia. Właściwie moje włosy wyglądają lepiej po samym szamponie, nawet takim oczyszczającym z SLS, niż po tym kosmetyku.
Trzymana kilka minut, dosłownie chwilę czy przez pół godziny robi z moimi włosami to samo. Są one trudne do rozczesania, sztywne, nie chcą się układać nawet po wysuszeniu.
Końcówki przypominają siano, domagają się oleju i serum silikonowego - nawet po porcji Mythic Oil nie wyglądają lepiej.
W składzie emolienty tłuste, behentrimonium methosulfate (delikatny detergent, również antystatyk, substancja odżywcza), butylene glycol (nawilża, zmiękcza, kondycjonuje), olej ze słodkich migdałów, isododecane (pochodna ropy naftowej, a fe), proteiny zbożowe, hydrolizat protein pszennych, keratyna hydrolizowana, ekstrakt z nasion bawełny, witamina E, kwas linolowy, witamina E.
Odżywka nie sprawdziła się u mnie, ponieważ zawiera dużo protein, których moje włosy nie lubią. Jednak powinna się sprawdzić u kogoś z włosami lubiącymi proteiny oraz u alergików.
Potem w sklepach zaczęłam zauważać żele pod prysznic, do higieny intymnej, szampony do włosów, aż w końcu odżywki. Wybierać można spośród trzech rodzajów. U mnie w sklepie była tylko ta, o której dziś słów kilka.
Cena to około 10 zł za 200 ml, czyli dość standardowo jak na taki kosmetyk.
Odżywka jest hipoalergiczna - przeznaczona dla osób z problemami alergicznymi, z wrażliwą skórą głowy oraz dla włosów suchych, skłonnych do 'puszenia'.
Opakowanie to plastikowa, miękka tuba, z której łatwo wydobywać produkt do samego końca. Zapach jest całkiem przyjemny, aczkolwiek chemiczny i zbyt męczący przy codziennym używaniu. ponieważ długo utrzymywał się na moich włosach. Przypomina coś słodkiego, landrynkowego, wyczuwalna jest lekko owocowa nuta. Mnie od tego aromatu powąchanego prosto z butelki kręci w nosie i kicham ;c
Konsystencja odżywki również nie przypadła mi do gustu. Jest zbyt lejąca, momentalnie znika na włosach, sprawia, że trzeba nałożyć jej większą ilość. Poza tym ma dziwną właściwość- w kontakcie z włosami robi się jeszcze bardziej wodnista i duża ilość produktu prosto z włosów ląduje w wannie albo, co gorsza, na podłodze.
Po tylu zarzutach chciałoby się napisać coś pozytywnego, ale niestety może w innej recenzji ;d
Działanie również pozostawia wiele do życzenia. Właściwie moje włosy wyglądają lepiej po samym szamponie, nawet takim oczyszczającym z SLS, niż po tym kosmetyku.
Trzymana kilka minut, dosłownie chwilę czy przez pół godziny robi z moimi włosami to samo. Są one trudne do rozczesania, sztywne, nie chcą się układać nawet po wysuszeniu.
Końcówki przypominają siano, domagają się oleju i serum silikonowego - nawet po porcji Mythic Oil nie wyglądają lepiej.
W składzie emolienty tłuste, behentrimonium methosulfate (delikatny detergent, również antystatyk, substancja odżywcza), butylene glycol (nawilża, zmiękcza, kondycjonuje), olej ze słodkich migdałów, isododecane (pochodna ropy naftowej, a fe), proteiny zbożowe, hydrolizat protein pszennych, keratyna hydrolizowana, ekstrakt z nasion bawełny, witamina E, kwas linolowy, witamina E.
Odżywka nie sprawdziła się u mnie, ponieważ zawiera dużo protein, których moje włosy nie lubią. Jednak powinna się sprawdzić u kogoś z włosami lubiącymi proteiny oraz u alergików.