Quantcast
Channel: sophie czerymoja
Viewing all 380 articles
Browse latest View live

tydzień w zdjęciach

$
0
0
na zdjęciach głównie ustroń tudzież trochę siewierza ;3
deser z chia jest obezwładniający! z musem truskawkowym, borówkami amerykańskimi smakował przepysznie, poproszę raz jeszcze ;3 pozostając w temacie 'zdrowej żywności' - http://www.warszawskidzien.com/, całkiem ciekawa propozycja ;3 szkoda, że nie moje 'rejony' ;c

pamiętacie kiedy podlinkowałam Wam ekspres do kawy z Lidla? właściwie dzień później już był mój ;d nie mogłam przejść obok niego obojętnie ;3 teraz nieustannie robię kawę dla siebie i dla mojej mamy ; )

zdjęcie (a właściwie zlepek zdjęć ;d) prawie jak fotografie z cyklu pod tytułem '50 twarzy grey'a'?;d 50 twarzy machy, może tak ;d


Illusive Lingerie, Red dream

$
0
0
Tym razem zdecydowałam się na wybór biustonosza firmy Illusive. Zbieram doświadczenia i smakuję różnych marek. Szczerze najmocniej polecam właśnie tą dzisiejszą ;)


Ja wybrałam model, który był na wyprzedaży za 69 zł. Niestety teraz już nie można go kupić. Nie wiem czy jeszcze wróci :c
Na zamówienie trzeba czekać około 10 dni od zapłaty. Dni te zawsze dłużą się w nieskończoność dla mnie, kiedy nie mogę się doczekać przesyłki.
Do biustonosza został dołączony płócienny woreczek z logo marki, zawiązywany na kokardkę. Uważam, że to wspaniały dodatek. Jest jednocześnie praktyczny, ponieważ przechowuję w nim bieliznę.


Biustonosz został uszyty według moich wymiarów, dzięki czemu jest idealnie dopasowany. Dużo lepiej trzyma biust niż moje poprzednie szyte ręcznie staniki innej firmy. Podtrzymanie jest tak samo dobre jak w Rilke, jednak Rilke nie ma tak miękkiej gumki, wykończeń i po całym dniu noszenia czasem go odczuwam, potrafi się wbijać w skórę pod biustem.
Ten jest mięciuteńki, delikatny, a jednocześnie porządnie wykonany. Materiał, z którego wykonane są ramiączka i obwód nie są mocno rozciągliwe, co gwarantuje podtrzymanie i wygodę zarazem. Przez cały dzień nie czuję go na sobie. Aż szkoda zdejmować ;d
Nie ukrywam również, że jest przepiękny i wyjątkowo przypadł mi do gustu <3

Ostatnio pojawiła się nowa kolekcja na stronie i stanowczo zbyt często ją odwiedzam ;d  Spodobał mi się pewny kremowy model.
Żeby zachować pozory, że wcale nie chcę go zamówić, poprzeglądam przez chwilę to co mój brat (nie wyłączył kart kiedy odszedł od laptopa ;d), a być może http://www.body4you.pl/ przyciągnie moją uwagę na dłużej ;d

Ecolab, Nawilżająca maska do włosów

$
0
0
Maskę tą zamówiłyśmy obydwie z Olą, ponieważ koło takiego składu trudno przejść obojętnie ;d Wszystkie kosmetyki marki Ecolab mają fantastyczne składy, dlatego ja skusiłam się jeszcze na jeden z szamponów. Myślę, że to nie ostatnie produkty tej firmy, pomimo, iż u mnie nie do końca maska się sprawdziła. U Oli zaś włosy są po niej zachwycająco miękkie i piękne.


Maska przychodzi do nas zamknięta w kartonik, na którym znajdziemy wszystkie informacje na temat kosmetyku. Pojemność słoiczka to 250 ml. Jest on zakręcany, przykryty ochronną folią. Oderwanie tej folii przyniesie niesamowite doznania zapachowe. Maska pachnie przepięknie. Jest to zapach słodki, o dużej intensywności, przypominający brzoskwinie w syropie. Utrzymuje się po myciu na włosach przez kilka godzin, co jest plusem, ponieważ ten zapach mogłabym czuć cały czas <3
Wydajność jest raczej średnia. Konsystencja nie jest odpowiednio gęsta, przez co lubi spłynąć zarówno z dłoni, jak i z włosów, co zmniejsza wydajność jeszcze bardziej.
Liczyłam na gęstą, maślaną maskę. Niestety tej bliżej do lekkiego balsamu. Na szczęście pomimo braku silikonów jest odpowiednio śliska i gładko rozprowadza się po kosmykach, szybko w nie wsiąkając.


Maska nakładana u mnie po myciu, niezależnie na jak długo, daje zawsze ten sam efekt. Włosy są miękkie właściwie już od samej aplikacji. Podczas spłukiwania nic nie daje znać, że coś będzie nie tak.
Niestety, po odsączeniu wody pojawia się problem z rozczesaniem, końcówki bardzo się plączą. Kiedy już wyschną sprawa trochę się polepsza, niestety ostatnie kilka centymetrów końcówek wygląda wyraźnie gorzej, w ciągu dnia plątanie nie znika, mimo aplikacji olejku silikonowego.
Dlatego pożegnałam się z takim zastosowaniem maski i od dwóch tygodni nakładam ją przed myciem na około godzinę, najczęściej wzbogaconą dodatkowo łyżką dowolnego olejku.
Dzięki temu włosy po zmyciu szamponem maski, są ciągle gładkie i miękkie. Końcówki nie puszą się. Ja zawsze wtedy jeszcze na chwilę nakładam jakąkolwiek odżywkę, by ułatwić sobie rozczesywanie.
Efekty po takim zastosowaniu pokazałam w ostatniej niedzieli, klik : )

Składnikami maski są m.in. :
Olej z pestek brzoskwini, Olej ze słodkich migdałów, Masło shea, Olej sezamowy, Olej arganowy, Ekstrakt z korzenia imbiru, Mleczko pszczele.

Cena to około 25 zł, w zależności od sklepu.

Wracam do przeglądania http://akma-niedomice.pl/, myślę nad jakimś porządnym miejscem 'do pracy', bowiem jednak ciężko mi się uczyć w moim 'centrum dowodzenia' w postaci łóżka, sen zawsze wygrywa ;d

Wracając do maski, miałyście? Jeśli tak to jak się sprawdziła?: )

Ecolab, szampon wzmacniający, objętość i przyśpieszenie wzrostu

$
0
0
O ile w przypadku maski tej firmy mam pewne zastrzeżenia, tak szampon permanentnie mnie oczarował. Tak jak inne produkty marki zawiera 97,2% składników pochodzenia roślinnego, nie zawiera SLSów i całego zła, którymi napakowane bywają często szampony.
Szampon ma pojemność 250 ml, które mieści się w butelce z plastiku o średniej miękkości, w kolorze ciemnej zieleni. Zamykany jest na klik, tzw. press, co jest bardzo wygodne do stosowania. Cena to około 16 zł.
Konsystencja jest zwarta, gęsta, nie spływa z dłoni, świetnie się rozprowadza, jest jakby śliska, dzięki czemu łatwo dotrzeć nią w każdy zakamarek.
Zapach to moim zdaniem atut tego kosmetyku. Pachnie jak mój ulubiony jesienny napój - woda z imbirem, cytryną i miodem  To prawdziwa aromaterapia dla moich zmysłów, ponieważ intensywność aromatu jest wysoka, łazienka pachnie jeszcze chwilę po umyciu.


Po pogodzeniu się z tym, że moje włosy z oleju domywa tylko mydło cedrowe, już nie roszczę pretensji do innych produktów i dlatego ten szampon stał się moim ulubieńcem.
Zmywam nim maskę, którą nakładam przed myciem. Maskę z mniejszą ilością oleju (pompka Alterry na przykład) przed myciem również dobrze zmywa po dwukrotnym użyciu i to mi wystarcza do szczęścia.
Świetnie oczyszcza skalp, pieni się bardzo dobrze, nie ma problemu z rozprowadzeniem i ze spłukiwaniem. Włosy już podczas spłukiwania stają się miękkie, co bardzo mi się podoba. Lubię produkty, które radzą sobie z moim lekko przetłuszczającym skalpem, a jednocześnie nie wysuszają długości.
Wczoraj zrobiłam eksperyment i umyłam nienaolejowane, bez maski przed myciem, włosy, dwukrotnie szamponem, po czym nie nałożyłam odżywki ani maski.
Chciałam zobaczyć jak będą wyglądać włosy tylko po tym szamponie i pozytywnie się zaskoczyłam. Pierwszy plus za to, że bez większego problemu włosy dały się rozczesać. Poza tym kiedy schły nie plątały się w ogóle, mogłam przeczesywać je palcami nawet na wietrze. Kiedy już był wysuszone, na końcówki nałożyłam odrobinę Mythic Oil zmieszanego z Alterrą do włosów, by dociążyć końce i zabezpieczyć je. Włosy wyglądały naprawdę dobrze. Błyszczały, były puszyste, miękkie, dobrze się układały.
Dziś drugi dzień po myciu dalej wyglądają świetnie, a skalp nie daje oznak przetłuszczenia. Najwyraźniej szampon działa ;)
Kiedy się skończy na pewno kupię inną wersję do spróbowania ; )


W składzie m.in.: woda imbirowa, organiczny oczar wirginijski, olej jojoba, ekstrakt z hibiskusa, olej makadamia, masło shea, gliceryna, olej z kiełków pszenicy, kwas mlekowy.

Wracam do porannego przeglądu poczty, blogów i stron internetowych (aktualnie http://www.realbeauty.pl/) co by być na bieżąco! ;3 dziś pojawią się jeszcze inne posty, jak mniemam, z uwagi na fakt, że pewnie niedługo gdzieś z Olą 'wybędziemy' także chcemy nadrobić dodatkowo jeszcze za ostatnią połowę lipca : )

M.

Joanna, Power Hair, Szampon wzmacniający

$
0
0
Szampon jakiś miesiąc temu pojawił się z Rossmanie i wtedy też go zakupiłam. Nie, żebym wierzyła w wzmocnienie, brak wypadania, szybszy porost i inne bajki producenta. Po prostu na szybko potrzebowałam szamponu z SLS do oczyszczania.
Niestety, w sklepie bardzo się śpieszyłam i nie przejrzałam dokładnie składu :c Okazało się, że szampon zawiera silikon, wprawdzie jeden i tzw. suchy, zmywany łagodnym szamponem, ale jednak. Mowa o Amodimethicone.
Z tego względu przed hennowaniem sobie go odpuściłam. Jednak nie wyeliminowałam go całkiem z użycia.
Szampon kosztował niedużo, koło 6 zł za 200 ml. Jest średnio wydajny, dość rzadki, ale jak na kosmetyk z SLS przystało dobrze się pieni. Jego konsystencja nie jest tępa, raczej lekko śliska, dzięki czemu dobrze się rozprowadza i dobrze zmywa.
Zapach dość chemiczny, lekko kwiatowy. Długo utrzymuje się na włosach, ale nie jest w żaden sposób nieprzyjemny dla nosa.


Używam go sporadycznie, kiedy chcę zmyć lakier, piankę czy inne cięższe kosmetyki. Ten jeden silikon nie przeszkadza w tym, by szampon dobrze radził sobie z oczyszczaniem. Włosy, które były już lekko przyklapnięte, bez życia, po jego użyciu nabierają puszystości, wigoru.
Szampon nie wysuszył mi skalpu, nie spowodował podrażnień, a same włosy zostawia zawsze w dobrej kondycji. Nie zauważyłam by źle wpływał na te na długości, czy nawet na końcówki, które mam dość wymagające.
Stosuję go zbyt rzadko by odnotować jakikolwiek wpływ na porost, wypadanie. Myślę, że musiałabym używać go codziennie, a nie raz w tygodniu.
Ponadto -  nie mam problemu z wypadaniem właściwie w ogóle. Na porost mogłabym ponarzekać, ale zdaję sobie sprawę, że sam szampon problemu nie rozwiąże.
Z tej serii widziałam również ampułki i chwilę spędziłam nad nimi w sklepie. Chciałam nawet kupić, ale ostatecznie nie zdecydowałam się. Być może one zrobiłyby coś dla szybszego porostu.

W składzie m.in.: gliceryna, ekstrakt z trzciny cukrowej, sok cytrynowy, ekstrakt z owoców jabłoni, ekstrakt z zielonej herbaty, ekstrakt z kiełków pszenicy, wyciąg z arniki górskiej, ekstrakt z żeń szenia, ekstrakt z żółtka, ekstrakt z chinowca, ekstrakt z pokrzywy zwyczajnej, ekstrakt z chili, witamina B3, Betaina.

Teraz odrywam się na jakiś czas od pisania postów, przychodzi do mnie Ola na obiad ((jej mama jest zagranicą i Ola czuje się samotna ;d), swoją drogą ciekawe jak jej angielski w anglii, mnie też przydałby się taki pobyt ;d)

M.

Miałyście z nim styczność? : )

Pończochy Bas Plumetis, Cervin

$
0
0
Pończochy te dostałam od Oli, za co bardzo jej z tego miejsca po wtóre dziękuję ; *
Od zawsze mi się podobały, ale jakoś bałam się ich kupić. Myślałam, że rozmiar będzie nie odpowiedni albo będą źle na mnie wyglądać...


... nic bardziej mylnego ; ))
Już od pierwszego założenia wiem, że to jedne z moich ulubionych pończoch. Cervin przyzwyczaił mnie do mocnych, lekko sztywnych pończoch, których mogę być pewna, że łatwo nie ulegną zniszczeniu.
Te pończochy są trochę bardziej elastyczne niż inne nylony Cervin, są dodatkowo delikatniejsze w dotyku, ale wydają się tak samo trwałe. Do tej pory miałam je na sobie już kilka razy.
Rozmiary zgadzają się z tabelką, a długość pończoch jest typowa dla tej marki, mniej więcej do 3/4 uda.
Kropeczki wyglądają ślicznie i wzbogacają stylizację nawet z najzwyklejszą sukienką.
Cena to 66 zł.

Ola (z którą właśnie siedzę w idealnym połączeniu - kieliszki kryształowe + szampan ;d) zaś ostatnio kupiła pończochy Eleganti i po jej pozytywnej opinii, mam również ochotę na takie cuda. Ciągle w głowie siedzą mi również czarne Gio oraz te w kolorze Ivory.
Pończochy Bas Plumetis, Cervin niebawem w 'stylizacji' ;3

Golden Rose, Puder do brwi

$
0
0
Przeglądając zdjęcia na komputerze spostrzegłam, że nie przybliżyłam Wam jeszcze mojego nabytku sprzed miesiąca. Za napisanie posta zabiorę jak tylko skończę przeglądać maszynki do włosów (chciałabym nową, ostrą ;3), ale jak na razie po wpisaniu maszynka do strzyżenia, 'wygoogle'owało' mi na pierwszych pozycjach maszynka do strzyżenia psów ;d
Zawsze do podkreślania brwi używałam brązowego cienia do powiek i byłam z niego bardzo zadowolona. Nigdy nie kusiły mnie te wszystkie wynalazki do brwi, woski, cienie, tusze modelujące. Podczas ostatnich zakupów w Golden Rose, Pani zaproponowała mi przy kasie w promocyjnej cenie ten puder. Skusiłam się na niego i nie żałuję.


Regularnie kosztuje koło 10 zł za 2,5 g, które starczą na pewno na bardzo długo. Używam go od ponad miesiąca i nie widzę żadnego ubytku.
Kosmetyk jest ważny 24 miesiące od otwarcia.
Opakowanie to zwykły plastik, póki co, nie stało się z nim nic złego pomimo kilku upadków na podłogę w łazience. Dobrze się otwiera, wygląda estetycznie.
Mój kolor to 104 - chłodny, średni brąz, który idealnie mi pasuje. Lubię mocniej podkreślone brwi, dlatego nie gustuję w jasnych kolorach.
Wybór odcieni był jednak duży i na pewno każdy znajdzie coś dla siebie.
W opakowaniu otrzymujemy gratis pędzelek do nakładania kosmetyku. Jednak moim zdaniem jest on za twardy, za mało precyzyjny, trudno nałożyć nim równo kolor, rozetrzeć go należycie, by wyglądał naturalnie.
Ja nakładam go pędzelkiem skośnym i ten sprawdza się świetnie.
Puder jest bardzo dobrze napigmentowany, ma konsystencję cienia do powiek, nie osypuje się, dobrze się nakłada i rozciera.
Kosmetyk jest bardzo trwały, utrzymuje się na brwiach aż do demakijażu w stanie niezmienionym. Nie jest raczej wodoodporny, ale nie spłynął podczas wizyty na basenie czy nad wodą.
Jestem z niego bardzo zadowolona i z przyjemnością wykorzystam go do końca.
Jego zastosowanie możecie zobaczyć tutaj - http://www.sophieczerymoja.pl/2015/07/suknia-lazy-river-hell-bunny-z-britstyle.html

+ Komentarze zaakceptujemy i odpiszemy nań wieczorem : )

#newin

$
0
0
za chwil parę doda się post z kolejną recenzją pończoch ;3 dziś wyrwałam się na chwilę z działki, by pojechać z Moniką do Siemianowic Śląskich i porobić trochę zdjęć, oczywiście z tego 'podniecenia' zaliczyłam upadek o cudo, które zowie się kostka kamienna ;d w to samo miejsce, co ostatnio, ja to mam szczęście i dzięki temu 'piękne' nogi ;3 co do nowych produktów - na szampon trafiłyśmy podczas spontanicznej wizyty w realu ;d Monika stwierdziła, że jakiś czas temu 'chorowała' na tą markę, co mnie tylko utwierdziło w tym, że warto nabyć szampon z tej firmy ;d były jeszcze, hm, jakieś 3 zapachy bodajże (w tym lawenda, ale przejadł mi się ten zapach już bardzo ;c) więc padło na 'pomarańczę'. narkotyzowanie się tym zapachem wśród regałów tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że musi być mój. mydło marokańskie poszło w odstawkę, oby ten szampon nie zawiódł! ;3 koszt - jakieś 26 zł. przyznam, że trochę drogo w moim odczuciu, ale byłam trochę zdesperowana, więc chwyciłam po barwę z czarną rzepą (za niecałe 3 zł ;dd) i właśnie pomarańczkę.

Pończochy Capri Bicolore, Royal&Melon, Cervin

$
0
0
Nie było jeszcze na blogu pokazanych 'na żywo' pończoch (więcej zdjęć samych pończoch tutaj -http://www.sophieczerymoja.pl/2015/05/ponczochy-capri-bicolore-royal.html) , które dostałam od ukochanego jakiś czas temu. Wybrałam je jako pończochy do codziennego noszenia, choć oczywiście nie tylko.
Mają kilka atutów, które sprawiają, że przy codziennym użyciu są niezastąpione:
* kolor cielisty, który pasuje do każdego ubioru i na każdą okazję
* wysoka wytrzymałość i pewność, że nie zaciągną się ani nie zniszczą w najmniej spodziewanym momencie
* elastyczna manszeta, która dopasowuje się do uda każdej wielkości. Jest na pewno na początek  wygodniejsza niż nylonowe manszety.
Pończochy mają niebieską manszetę i palce, co czyni je mniej banalnymi ; )


Sukienka jest z second hand'u i kosztowała kilkanaście złotych. Na lato jest idealna, leciutka i przewiewna.
Mam słabość do dekoltów na plecach i uwielbiam fantazyjne wycięcia w różnych kształtach.
Zdjęcie powstały dziś, dawno nie widziałam się z Olą, więc spędziłyśmy dziś miły dzień, jutro natomiast spotykam się z Ukochanym (w ramach romantycznego spotkania będziemy wybierać powłoki kwarcowe dla mojego auta ;d), także nie mogę zagwarantować, że jutro pojawi się jakiś post, ale na pewno będą niedziele dla włosów ;3

Organic Shop, Maska do włosów grecka figa i olejek migdałowy

$
0
0
Po wielkim zauroczeniu maską jaśminową tej firmy, pokusiłam się na kolejny produkt, który niestety sprawdza się u mnie gorzej ;c
Maska kosztuje 26 zł za 250 ml. Ja kupiłam ją w promocji za 19,50 zł.


Opakowanie to klasyczny słoiczek z dość miękkiego plastiku zamykany przykrywką, która nie jest zakręcana. Zamyka się po zatrzaśnięciu.
Konsystencja jest bardzo gęsta, maślana, wprost cudownie się rozprowadza, nie spływa z włosów pod żadnym pozorem. W mojej opinii za konsystencję produktowi należy się wielki plus. Mało w którym kosmetyku spotkałam taką.
Zapach również jest bajeczny - słodki, lekko owocowy, czuć wyraźnie figę, o której mówi nam nazwa. Prócz tego wyczuwam lekko mleczną nutę oraz olejek migdałowy. Ma bardzo dużą intensywność i utrzymuje się na włosach jeszcze przez kilka godzin po myciu.
Następnym atutem jest bardzo duża wydajność. Maska starczy na bardzo długi czas. Ja przez miesiąc stosując około 2 razy w tygodniu zużyłam niecałą 1/3 opakowania.
Niestety tutaj kończą się pozytywne strony.
Maska nakładana tak jak poprzednia, która sprawdzała się świetnie, nie daje kompletnie rady. Włosy wyglądają źle zarówno po 3 minutach, jak i po 30.
Nakładana przed myciem zamiast olejowania wygładza lekko włosy, nadaje im połysk i wyraźnie odżywia. Jednak moim ulubionym sposobem na jej aplikację stało się wczesywanie.
Na umyte włosy nakładam porcję maski i zaczynam wczesywać od góry do dołu TT. Wszystko oczywiście bardzo powoli i dokładnie, starając się nie szarpać włosów. Początkowo pomagam sobie dłońmi by rozplątać pojedyncze kosmyki.
'Wczesuję' maskę przed około 3-5 minut i zostawiam na chwile, po czym spłukuję. Już podczas spłukiwania czuć, że włosy są wygładzone i bardziej mięsiste. (abstrahując, mój ostatni rachunek za wodę przyszedł podwójny i moja mama obwinia zań moje włosomaniactwo ;d dodatkowo odmówiło nam posłuszeństwa cudo zowiące się nie inaczej jak junkersy gazowe (no hm, w sumie jakby nie patrzeć jeden ;d) i moja mama pomstuje na mnie w dwójnasób ;d)
Po odsączeniu z wody dają się łatwo rozczesać i nie stawiają oporu nawet przy końcówkach. Kiedy wyschną wyglądają całkiem ładnie, są miękkie, dociążone i takie mięsiste. Jednak brakuje im tego wygładzenia, które uwielbiam, kiedy mam rozpuszczone włosy. Maska dobrze się za to sprawdza, kiedy zamierzam włosy pokręcić, ponieważ nadaje im dodatkowej objętości, są puszyste i dobrze się układają.

W składzie: ekstrakt z figi, olej ze słodkich migdałów, oliwa z oliwek, emolient i antystatyk.

Miałyście tą maskę? Jeśli tak, to czy sprawdziła się u Was? : )

L`Oreal Professionnel, Mythic Oil Colour Glow

$
0
0
Kiedy skończył się mój poprzedni olejek, również marki L'oreal, jednak Elseve, który można kupić w każdej drogerii, szukałam na gwałt czegoś nowego.
Nigdy nie byłam specjalnie zainteresowana tym osławionym Mythic Oil, ale w końcu skusiłam się, kiedy zobaczyłam go w hurtowni fryzjerskiej niedaleko mojego domu. Cena była bardzo korzystna, około 35 zł. Olejek jest zapakowany w przepiękne opakowanie z ażurowymi wykończeniami. Wszystko w kolorze złotym. Wygląda to przecudownie i bardzo ekskluzywnie, bym powiedziała. Kiedy otworzymy opakowanie w środku znajduje się buteleczka z grubego, twardego plastiku. Również jest ona barwiona na słoneczno-złoty kolor. Butelka zakończona jest pompką, która działa bez zarzutu i dozuje idealną ilość. Możemy za jej pomocą wydobyć całą porcję-jedną pompkę lub połowę, a nawet mniej. Jest precyzyjna i nie zacina się.


Atutem jest zamknięcie całości, dzięki któremu możemy bez obaw wrzucić kosmetyk do torebki czy zabrać na wakacje.
Konsystencja to typowy olejek, który nie jest gęsty. Raczej bardziej lejący, trochę rzadki, ale dzięki temu wydaje się być bardziej lekki. Jest w moim odczuciu dość suchym olejkiem. Kolor jest przezroczysty z lekkim pobłyskiem złota, jednak na włosach nie nadaje oczywiście żadnej barwy.
Niekwestionowaną mocną stroną produktu jest zapach. Uwielbiam kiedy kosmetyki pięknie pachną i ten trafia w mój gust w zupełności. Nuta zapachowa jest intensywna, pozostaje na włosach przed kilka godzin, niczym perfumy.
Pachnie słodko, lekko orientalnie, egzotycznie. Przypomina wakacje w pięknym kraju, przywołuje wspomnienia plaży, olejku do opalania i egzotycznych kwiatów.

W mojej opinii olejek jest wart swojej ceny.
Ja nakładam go codziennie po umyciu na mokre włosy (jedna pompka), oraz na suche włosy około pół pompki.
Taka metoda najlepiej się u mnie sprawdza. Na mokrych włosach ułatwia rozczesywanie, chroni przed suszarką i zniszczeniami, na które wilgotne włosy są mocno narażone.
Już na tym etapie zmiękcza włosy i wygładza je.
Aplikacja na sucho to ostatni szlif. Dodaje niesamowitego blasku, dodatkowo wygładza, tworzy gładką, odbijającą światło taflę.
Olejek dobrze zabezpiecza końcówki, nie zauważyłam by mocniej się niszczyły. Te, które są rozdwojone oczywiście się nie naprawią, ale po zastosowaniu kosmetyku są scalone i wyglądają na zdrowe.
Moje włosy dość łatwo obciążyć, jednak nie tym olejkiem. Naprawdę trudno z nim przesadzić i spowodować brak objętości, dlatego dla cienkich włosów powinien być idealny.

Oczywiście, kiedy na włosach mamy totalny BHD nie uratuje w zupełności naszego wyglądu, jednak kiedy włosom brakuje odrobinę gładkości lub puszą się - sprawdza się doskonale.
Olejek zawiera filtr UV. Z tego powodu zdecydowałam się właśnie na niego w porze letniej, jednak trudno mi ocenić czy chroni kolor włosów, ponieważ nie dane mi były w tym roku słoneczne wakacje ;d (na razie moje wakacje to szukanie dla mojej mamy bieżni marzeń i przeglądanie rzeczy różnych, różnistych chociażby z takich stron jak http://www.ardeko.pl/dekoracja-okien/rolety-rzymskie) ;d

W składzie z dobrych składników: silikon odparowujący, silikon zmywalny lekkim detergentem, olej avokado, olej winogronowy, olej żurawinowy, filtr UV.

Czego Wy używacie do zabezpieczania końcówek? Jesteście w stanie coś polecić?; )


M.

Złote marokańskie mydło do ciała i włosów, Ecolab

$
0
0
Kolejny produkt nowej marki Ecolab, której urokowi niewątpliwie uległyśmy z Olą. Niestety, nie wszystkie nasze wybory okazały się dobre i tak też jest z dzisiejszym bohaterem.
Mydła do mycia rosyjskich marek uwielbiamy, chętnie testujemy nowe. Posta zaczęłam 'tworzyć' już wczoraj, ale te upały mnie wykańczają... a! i staram sobie jakoś 'zaprojektować' pralnię, ponieważ mój brat wyniósł z niej wszystkie swoje sprzęty, a mnie przydałoby się coś metalowego do trzymania różnych rzeczy, stąd przeglądam różne strony z metalowymi rzeczami (http://erabox.pl/), typu szafy, szafki itp ;3



To mydło skusiło nas jak zwykle składem oraz złotą konsystencją. Taka mała słabość do wszystkiego co się świeci ;d
Zapakowane jest w plastikowe opakowanie o pojemności aż 450 ml. Konsystencja jest zupełnie inna niż mydła cedrowego czy miodowego, które były gęste i ciągnące. To mydło jest rzadsze, bardziej płynne. Przypomina płynny miód, również z koloru. Zatopione są w nim jednak lśniące, małe 'drobinki złota', które tak nas uwiodły.
Zapach również lekko miodowy - mocny aromat wosku pszczelego pomieszany z czymś orientalnym. Jest ciężki, wydaje się intensywny, ale nie pozostaje ani na włosach ani skórze po użyciu.
Nie będę owijać w bawełnę - mydło nie sprawdziło się u żadnej z nas.
Początkowo próbowałyśmy myć nim włosy - Nie zmywa w ogóle oleju. Kiedy chcemy umyć nienaolejowane włosy stają się one obciążone, jakby tłuste, przyklapnięte, matowe i bez życia. Nie pomaga żadna maska czy odżywka nałożona po umyciu.
Do twarzy nie używałam go, ponieważ mam do tego celu inne kosmetyki. Jedyną funkcję, jaką spełnia jest użycie pod prysznicem. Mydło w kontakcie z wodą pieni się przyzwoicie, daje miękką, przyjemną pianę, która łatwo się rozprowadza po całym ciele. Początkowo myślałam, że ciało będzie po nim bardziej nawilżone, ale niestety, po spłukaniu skóra nie zaskoczyła mnie spektakularną gładkością czy odżywieniem. Nie jest wysuszona i pozostaje całkiem przyjemna w dotyku. Taki sam skutek pozostaje po użyciu wielu innych żeli drogeryjnych.
Zużywam go do kąpieli oraz podczas masażu rękawicą kessą.

Niestety, za prawie 30 zł, bo zapłaciłyśmy za nie 28 zł, spodziewałam się czegoś lepszego.
Na plus tylko wydajność, choć i tak gorsza niż mydła cedrowego, które jak na razie pozostaje niekwestionowanym ulubieńcem.

Skład: sorbitol, masło kakaowe, olej jojoba, olej arganowy, masło shea, olej babassu.

Alterra, Olejek do włosów suchych i łamliwych

$
0
0
Kiedy tylko w gazetce Rossmanna pojawiła się zapowiedź nowości marki Alterra, wiedziałam, że musi być moja. Uwielbiam kosmetyki tej marki. Są w dobrej cenie, a do tego mają świetne składy.
Nie inaczej jest w tym przypadku. Olejek kosztował około 15 zł za 50 ml. Wydaje się niedużo, ale konsystencja jest gęsta, wydajna i nie ma problemu by małą ilością pokryć włosy.


Kosmetyk zapakowany jest w kartonik, a sama butelka to twardy plastik. Opakowanie zakończone jest pompką, która doskonale dozuje ilość produktu, nie zacina się i bardzo pomaga w aplikacji. Dodatkowym plusem jest zakrętka nakładana na pompkę, która zabezpiecza przed wylaniem kosmetyku np. w podróży, w torebce.
Zapach jak zwykle w przypadku Alterry przypadł mi do gustu. Jest intensywny, słodki i owocowy. Utrzymuję się na włosach po naolejowaniu przez jakiś czas.
Ja najbardziej lubię używać go w minimalnej ilości do zabezpieczania końcówek, wymieszanego z serum silikonowym. Kiedy włosy są niedociążone taka mieszanka pomaga im przywrócić gładkość, jednocześnie nie obciążając ich. Wystarczy dosłownie 1/3 pompki, parę kropel roztarte w dłoniach i wtarte od końcówek wzwyż.
Olejek najlepiej sprawdza się nałożony w ilości około 1,5 pompki przed myciem, na około 2 godziny. Niestety, ja mam problemy ze zmyciem każdego oleju, także trudno mi ocenić :c Mydłem cedrowym, które jako jedyne domywa mi wszystkie rodzaje olejów i innych mikstur, nie mam problemów by zmyć go z włosów.
Olejek stosuję dość nieregularnie zamiennie z innymi olejami, więc nie mogę ocenić tylko i wyłącznie jego wpływu na włosy. Na pewno włosy nie reagują na niego spuszeniem, nie występuje żadna niepożądana reakcja. Po umyciu, nałożeniu odżywki czy maski, wyglądają dobrze, a końce są gładkie i dobrze się rozczesują.

W składzie: olej sojowy, olej słonecznikowy, emolient tłusty Coco-Caprylate, olej ze słodkich migdałów, olej arganowy, olej awokado, olej z pestek moreli, olej sezamowy, witamina E.

Zabieram się teraz za 'niedzielę dla włosów,' jeszcze w międzyczasie muszę rzucić okiem na http://www.centrumtlumaczen.pl/cennik/, ponieważ Ola mi coś jęczała, że nie może sprawdzić informacji dla mamy z dogorywającym transferem danych na wiosce ;D także jej niedzielę dla włosów, zapewne będę publikować ja ;3 zatem zapraszam w godzinach popołudniowych na bloga : )

Wracając do olejku, któraś miała szansę już stosować? ;3 jest od jakiegoś czasu dostępny w Rossmannie ;3

niedziela dla włosów

$
0
0
dzisiejsza niedziela to właściwie powtórzenie niemalże wszystkich czynności z ubiegłej NdW ;3 (z pominięciem mycia przed olejowaniem, bowiem nie było takiej potrzeby) dlaczego? hm, chciałam kupić w lidl'u wspomniany olej sezamowy, klik, bądź z kiełków pszenicy, o ten, klik. przychodzę, a tam pustki. pomyślałam - serio? -,-.
no nic, przeszłam na drugi koniec mojego osiedla (;d), do auchan, ponieważ swojego czasu widziałam tam olej sezamowy. podchodzę do babeczki, pytam się (z uwagi na fakt, że na półkach nic przypominającego olej sezamowy nie odnotowałam). w sumie jestem już na tyle 'doświadczona', że to pytanie (do ekspedientek itp.) pod tytułem 'czy jest może...?' zawsze kończy się kiwaniem głowy na 'nie' albo oczami niczym pięciozłotówki, bądź stwierdzeniem 'może przy najbliższej dostawie'. chyba nie muszę mówić, że mija parę dostaw, a nigdy nie dostaję tego po co przychodzę.
także cóż - poddałam się. zależało mi na tych dwóch olejach konkretnie, sezamowy to jeden z moich ulubieńców ;c

link do poprzedniej niedzieli, co by się niepotrzebnie nie powtarzać : ) - http://www.sophieczerymoja.pl/2015/08/niedziela-dla-wosow-mocne-oczyszczenie.html
jest jednak pewna różnica między tymi niedzielami - chciałam sprawdzić na ile widać różnicę między zastosowaniem jako maski końcowej - maski nawilżającej ecolab a nivea, long repair, której użyłam na tej NdW : ) dodatkowo zauważyłam, że warto było wprowadzić w pielęgnację częstsze użycie żelatyny, włosy wyglądają lepiej i łatwiej mi nad nimi zapanować jeśli chodzi o rozczesywanie.
przyznam, że od dłuższego czasu, nivea nie robi na moich włosach już takiego efektu 'wow' jak kiedyś. teraz właśnie ecolab, maska nawilżająca stała się moim włosowym ulubieńcem (tak w opozycji do zdania jakie ma na temat tej maski Monika, jej wybitnie nie przypadła do gustu, więcej o masce tutaj -
http://www.sophieczerymoja.pl/2015/08/ecolab-nawilzajaca-maska-do-wosow.html). myślę, że kiedy się skończy kupię następne opakowanie (może nawet w carrefourze, jedna z Czytelniczek, napisała, że widziała właśnie tam kosmetyki ecolab i inne rosyjskie, zamierzam to sprawdzić w przyszłym tygodniu ;3).

wracając do moich odczuć związanych z NdW - włosy są moim zdaniem za lekkie i brak im takiego wygładzenia jak możecie zobaczyć na poprzedniej niedzieli. na zdjęciu po prawej są świeżo po rozpuszczeniu, a po lewej już lekko roztrzepane palcami ; ) ja różnicę widzę i to znaczną, mam nadzieję, że Wy również. zdecydowanie dużo bardziej atrakcyjnie wyglądały w minionym tygodniu ;d

w następnym tygodniu planuję między innymi użyć mojego nowego szamponu, mianowicie tego:


jestem ciekawa jak się sprawdzi, ponieważ na chwilę obecną niekwestionowanym ulubieńcem w kwestii mycia pozostaje mydełko cedrowe. przyznam, że po marokańskim mydle ecolab, trochę się boję nowych myjadeł ;D

i gwoli podsumowania:
olejowanie: oliwa z oliwek + miód. po godzinie trzymania w cieple (o co na chwilę obecną nie trudno ;d) dołożyłam (nie myjąc, ani nie spłukując) na całość żelatynę z oliwą z oliwek (już bez masła kombo jak tydzień temu). trzymane 'pod przykryciem' jakieś 30 minut.
mycie: alterra, morela&pszenica
maska: nivea, long repair, trzymana jakąś minutę, tylko przeciągnęłam nią po włosach.

z racji tego, że mam w planie odwiedzić carrefour, zahaczę również naturę, ponieważ mam chrapkę na to, klik, a jest akurat w promocji, klik ;3 miałam wersję pachnącą wiśniami (uwielbiam zapach wiśni ;3) i uwielbiałam go właśnie ze względu na zapach, przyda się w kryzysowych sytuacjach : )

+ mam kolejnego nowego ulubieńca do włosów, kupiony przez przypadek w pawilonie na osiedlu u Moniki ;d napiszę o nim osobnego posta (a może będzie to po prostu post pokroju 'ulubieńcy miesiąca', zgapię od innych Blogerek ;d), muszę jeszcze sprawdzić jego działanie przez jakiś czas, ale na chwilę obecną jestem nim oczarowana zarówno w kwestii mycia twarzy jak i włosów! ;3
wcześniej, od wielu miesięcy kupowałam ten płyn do mycia, klik, jednakże mój 'obecny' jest o wiele, wiele lepszy : )

przepraszam, że dziś strasznie chaotycznie, ale nie mogę kompletnie zebrać myśli! dodatkowo rozpraszają mnie takie smaczne rzeczy, takie coś chętnie bym wszamała ;3 klik, klik

Niedziela dla włosów

$
0
0
Włosy nie reagują za dobrze na taką pogodę. Staram się zrobić dla nich coś dobrego, po czym jak najszybciej po wyschnięciu zawijam je w koka i tak spędzają cały dzień ; d jest i pożytecznie dla nich i wygodnie dla mnie.
W ramach dodatkowego zabezpieczenia po umyciu, a przed związaniem włosów, pokrywam je dodatkową warstwą olejku na przykład kokosowego, KLIK. Wystarczy odrobinka roztarta w dłoniach i rozprowadzona po końcach w górę, mniej więcej do połowy.
W upięciu nie widać, że mamy coś na włosach, a dodatkowo je chronimy. Moim trikiem na takie upały jest również spryskanie suchym szamponem włosów przy skalpie oraz grzywki, póki są jeszcze świeże. To zapobiega tak szybkiemu oklapnięciu kosmyków. Ja używam niezastąpionego Batiste, mój ulubiony to wersja wiśniowa, KLIK
Włosy z dzisiejszych zdjęć są z czwartku, kiedy pojechałyśmy do parku by zrobić zdjęcia. Więcej możecie zobaczyć tutaj KLIK ;)


Włosy chciałam naolejować nowością którą możecie kupić ostatni dzień w Lidlu, KLIK. Niestety, żadnego z olejów nie dostałam już u siebie w sklepie :c Mowa o sezamowym i z kiełków kukurydzianych.
Suma summarum włosy zostały oczyszczone dwukrotnie szamponem Joanny Power Hair, o którym pisałam kilka dni temu. Włosy były po nim miękkie i na takie odsączone z wody nałożyłam maskę EcoLab nawilżającą. Miałam w zamiarze zmyć ją jeszcze lekkim szamponem oraz nałożyć inną odżywkę, więc bez obaw spędziłam z nią około 40 minut. Niestety, okazało się, że czas wyjścia nieubłaganie się zbliża i nie zdążyłam tego zrobić.
Na odsączone włosy nałożyłam kropkę Mythic Oil pomieszaną z Alterrą do włosów, dzięki czemu w jakimś stopniu włosy wygładziły się i wyglądały lepiej.
Wyschły naturalnie przeczesywane w trakcie szczotką z Rossmanna.
Pierwsze zdjęcie z fleszem, kolejne bez flesza ; ) serduszkowe zdjęcie powstało chyba na skutek nie noszenia kapelusza  ; d przygrzało nam ;D

tydzień w zdjęciach

$
0
0
troszkę mniej zdjęć niż zawsze z uwagi na fakt, że musiałyśmy wymienić telefony i nie było czym cykać ;d pozazdrościłam Oli działkowiczowania (;d) i chętnie wybrałabym się na działkę z Ukochanym, ale niestety nie ma takiej opcji, chyba, że zainwestuje w rzeczy ze strony http://www.osuszacze.watersmile.pl/ ;d
na szczęście jutro dzień spędzony nad wodą, akurat cieszy mnie fakt, że nie ma co się martwić jeśli chodzi o pogodę - na pewno dopisze ; )
w nadchodzącym tygodniu wybieramy się naszą świętą trójcą do parku dinozaurów, także bądźcie gotowe na jakieś minimalnie bardziej atrakcyjne zdjęcia : )

Orientana, Ajurwedyjska terapia do włosów

$
0
0
Olejku tego używam już od około dwóch miesięcy, dość regularnie, także coś mogę na jego temat już powiedzieć.
Opinię na jego temat są raczej pozytywne, przeważają pochwały i zachwyty nad jego działaniem. To też nakłoniło mnie do jego kupna. Szczególnie, że cena nie jest wysoka. Za 105 ml zapłacimy od 20 do 25 zł, w zależności od sklepu.


Wydajność jest bardzo dobra, olejek starczy na bardzo długo. Przy stosowaniu raz, dwa razy w tygodniu, ja zużyłam dopiero koło 20% opakowania. Termin ważności to 6 miesięcy od otwarcia i niestety jestem pewna, że nie zdążę go zużyć w całości.
Olejek już na wstępie zdobywa punkt za zapach. Jest niesamowicie egzotyczny, kokosowy, słodki, lekko orientalny. Przeważa jednak kokos, którego uwielbiam. Nuta zapachowa jest bardzo intensywna i uprzyjemnia aplikację kosmetyku.
Olejek bazuje na oleju kokosowym, więc za pewne jego konsystencja w sezonie zimowym byłaby stała i należało by najpierw go rozgrzać przed użyciem. Teraz jednak, kiedy temperatura jest wysoka nie ma takiej potrzeby - olejek ma postać płynną.
Nakładam go zwykle na około dwie godziny przed myciem, wcierając na długości ilość około jednej łyżki, czasem dokładam porcję na końcówki, jeśli jest taka potrzeba. Olejek dobrze sprawdza się nakładany metodą tzw. 'rosołu', czyli rozmieszany w misce z wodą. Jako zabezpieczenie końcówek dla mnie jest za ciężki, jednak kiedy związuje włosy czasem zaaplikuję odrobinę, tylko dla tego zapachu.
Olej zmywa się standardowo, u mnie podwójne mycie mydłem cedrowym załatwia sprawę. Na pewno większość z Was nie ma takich problemów ze zmywaniem jak ja, więc na pewno pójdzie Wam łatwiej ;d
Włosy po zmyciu oleju są bardziej błyszczące, miękkie, odżywione. Olejek po dłuższym czasie stosowania ma pozytywny wpływ na stan włosów, wyglądają lepiej, kiedy regularnie go stosuję.
Olejek ma zastosowanie również na skórę głowy. Wcierany w skalp przyspiesza wzrost, a ponad to hamuje wypadanie. Pomógł nie tylko mnie, ale również mojej koleżance oraz mamie, którą namówiłam tylko na kilka zastosowań, a jednak pomogło.

Skład jest bardzo bogaty, zawiera wiele wyciągów, olejów:
Olej kokosowy, olej sezamowy, ferment mleczny, olej nilibhrungandi, olej kardamonowy, ekstrakty: Ferri Peroxi Dumrubrum, Eclipta Alba Powder, Terminalia Chebula Extract, Sugandhit Dravya Extract, olejek jaśminowy, ekstrakt centella Asiatica Leaf Extract, olejek z kiełków pszenicy, olejek z skórki cytryny, ekstrakt z bielunia, ekstrakt z indygowca, olejek ze szpikanardu, olejek karanja, ekstrakt z miodli indyjskiej, ekstrakt z lawsonii, ekstrakt z korzenia berberysu, ekstrakt z bartramu lekarskiego, ekstrakt z korzenia tataraku, ekstrakt z korzenia lukrecji.

Wieczór spędzam na szukaniu ołówkowej spódnicy w kolorze malinowym. Szukałam, szukałam i już się niemalże poddałam jak wreszcie trafiłam na taką na stronie http://www.hurtowniamegabrand.pl/
;d ponadto jestem w trakcie zamawiania nowego pasa do pończoch z nylonów, także bądźcie 'gotowe' na nowość ;3

M.

Dwa proste przepisy na orzeźwiające lemoniady

$
0
0
Upały nas nie opuszczają. W taką pogodę należy spożywać dużo płynów, nawadniać organizm, by lepiej radził sobie z wysokimi temperaturami.
Jednak ile można pić samą wodę ;d
Ja w tym roku rozkochałam się w lemoniadach. Robię je praktycznie przy każdej okazji. Nie są czasochłonne, ich przygotowanie zajmuje kilka minut, a oczarują każdego. Do tego orzeźwiają jak nic innego ; )

Wersja podstawowa to lemoniada klasyczna - cytrynowa.
Do jej przygotowania potrzebujemy:
♥ wodę mineralną niegazowaną
 3 cytryny
 coś do posłodzenia: nie polecam cukru, bo jest niezdrowy ;p ja używam stewii i łyżeczki miodu (miód nadaje również kolor napojowi)
 1 pomarańczę lub limonkę, albo jedno i drugie
 kostki lodu
 Opcjonalnie: listki świeżej mięty


Wyciskamy sok z cytryn i przelewamy do dzbanka.
Rozpuszczamy w odrobinie ciepłej wody miód razem z łyżką stewii. Mieszamy z sokiem z cytryny, po czym dopełniamy dzbanek wodą do pełna.
Obieramy pomarańczę, limonkę czy dodatkową cytrynę ze skórki, kroimy w plasterki i wrzucamy do środka.
Świetnie pasują tu listki mięty, ale akurat ja miałam ich niedużo, a chciałam zostawić do kolejnej lemoniady ; p listki wystarczy umyć i wrzucić do dzbanka.
Lemoniadę odstawiamy na chwilę by się przegryzła. Podajemy z kostkami lodu.

Kiedy klasyczna wersja nam się znudzi polecam wykorzystać sezon na arbuza.
Potrzebujemy:
♥ wodę mineralną
♥ około 1,5 kg arbuza (waga ze skórką)
♥ cytrynę lub półtorej (zależy jak soczyste egzemplarze mamy)
♥ 1,5 kg arbuza (waga ze skórą)
♥ do posłodzenia podobnie jak wyżej: łyżka stewii, już bez miodu
♥ kostki lodu
♥ Opcjonalnie: listki mięty, bazylii


Przygotowanie zaczynamy od pokrojenia arbuza na kawałki, oddzielenia go od skóry, usunięcia pestek. Zostawiamy kilka kawałków na potem.
Resztę wrzucamy do blendera, dodajemy odrobinę wody z rozpuszczoną w niej stewią lub cukrem, jeśli wolimy. Dodajemy kilka listków mięty. Blendujemy dokładnie całość.
Uzyskany płyn z miąższem przecedzamy do dzbanka przez gazę.
Wyciskamy sok z cytryn i wlewamy do dzbanka. Dopełniamy wodą do pełna.
Wrzucamy kostki lodu oraz pozostałe pokrojone kawałki arbuza. Dekorujemy listkami bazylii.

Za dłuższą chwilę pojawi się ruda aktualizacja włosowa, ja natomiast spędziłam cały dzień u znajomej na tarasie, przydałoby się jakiekolwiek zadaszenie nań, więc serdecznie polecam jej stronę http://www.metal-gum.com/ ;d albo chociaż jakiś większy parasol, które czasem widuje się na balkonach ;d tym samym zyskałam ponętną, czerwoną opaleniznę (mimo ciągłego smarowania się filtrem 50!;d)

Macie jakieś sposoby na tego typu orzeźwienie? Może jakieś sprawdzone przepisy?; )

Aktualizacja włosowa, lipiec

$
0
0
Moja pielęgnacja trochę się zmieniła od ostatniego wpisu z czerwca, zatem śpieszę Was o tych zmianach poinformować : )
Pierwszą zmianą jest brak suplementu na włosy, który łykam z przerwami regularnie od jakiegoś czasu. Od półtora miesiąca zrobiłam sobie przerwę, ale zamierzam wrócić do niego za kolejne półtora miesiąca.
Drugą zmianą, nie wynikającą z mojej inicjatywy, a raczej z pogody, jest brak suszarki. W tym miesiącu używałam jej sporadycznie, może trzy razy.
Nie uważam, żeby pozytywnie wpłynęło to na stan włosów, co potwierdza moją teorię, że suszarka wcale nie jest takim złem.
W tym miesiącu również częściej związywałam włosy. Koki, warkocze, kucyk goszczą na mojej głowie właściwie codziennie.
Kolejna zmiana to mycie co drugi dzień, zamiast każdego dnia. Oczywiście nie zawsze się udawało, ale staram się.


Szampony:
Mydło cedrowe - najczęściej do zmywania olejów, używane średnio raz w tygodniu
Szampon Eco Lab, Objętość i przyśpieszenie wzrostu
Natura Siberica, Loves Estonia
Szampon Joanna, Power Hair- sporadycznie, do oczyszczania

Odżywki i maski:
Kallos, Pro - Tox - do codziennego używania, zwykle na kilka chwil
EcoLab, Nawilżająca maska, używana przed myciem
Organic Shop, Grecka figa i olejek migdałowy
Natura Siberica, Loves Estonia, maska

Oleje:
Orientana, Ajurwedyjska terapia do włosów, na skalp oraz długość
Alterra, Olejek do włosów łamliwych i suchych
EcoLab, Olejek do włosów arganowy, regenerujący

Serum:
Mythic Oil, Color glow

dopisek od nie-autora posta ;d mianowicie - nie wiem jak dla Was, ale włosy Moniki w tym miesiącu mam ochotę otagować #hairgoals, #hairinspiration. Włosy Moniki są dla mnie niedoścignionym ideałem ;3 są niczym przeglądanie strony http://www.burco.pl/ i marzenie o mieszkaniu nad morzem - nierealne ;d

Jak Wasze włosy w tym miesiącu? : )

nadchodzące posty

$
0
0
Już za chwil parę pojawi się post o olejku Ecolab, aktualnie jestem w trakcie kończenia posta, muszę się dzielić z moim Mężczyzną komputerem, który przyjechał w odwiedziny a strasznie zapragnął grill ogrodowy (będziemy wrześniowymi działkowiczami (haha;d) u Oli na działce we wrześniu ;d) więc spędzamy czas na przeglądaniu stron typu http://www.sklepogrodniczy.pl/ ;d
Viewing all 380 articles
Browse latest View live